Przez Sandomierz w Bieszczady

Wyjazd SITLiD 25-29.09.2021

Przez Sandomierz w Bieszczady

Tegoroczny wyjazd szkoleniowo-poznawczy członków SITLiD Oddział Olsztyn przyjął kierunek Bieszczady. Bieszczadzki Park Narodowy i okoliczne nadleśnictwa były naszym celem, a po drodze do jego osiągnięcia nie sposób było nie zatrzymać się w Sandomierzu…

Dzień 1

Pierwszy dzień naszej wyprawy przeznaczony był na przejazd i wieczorny spacer po Sandomierzu „naszym Rzymie”, które obecnie najbardziej rozsławia Ojciec Mateusz, poprawiający policyjne statystyki na rowerze, patrolując miasto.

Dzień 2

W niedzielny poranek profesjonalnie zajęła się nami Pani Krystyna Ziomek, przewodniczka PTTK Oddział w Sandomierzu. Zaczęliśmy wycieczkę od Rynku Głównego, wsłuchując się w opowieść o dziejach Królewskiego Miasta, którego istnienie potwierdzają ślady początków osadnictwa datowane na X w. i tu dowiedzieliśmy się, że Sandomierz należy do najstarszych i ważnych historycznie ośrodków miejskich w Polsce. Pierwsza pisana wzmianka o Sandomierzu zawarta jest w Kronice Galla Anonima. Sandomierz swoje powstanie i rozwój zawdzięcza przede wszystkim położeniu na granicy dwóch krain geograficznych: Wyżyny Kielecko – Sandomierskiej i Kotliny Sandomierskiej.
Rozdzielająca je Wisła stanowiła doskonały szlak komunikacyjny, a pokrywające krawędź wyżyny żyzne gleby sprzyjały rozwojowi rolnictwa. Najwcześniejsza osada powstała na tzw. Wzgórzu Staromiejskim w okolicy kościoła św. Jakuba ok. X wieku. Centrum administracyjne osady stanowiło Wzgórze Zamkowe z grodem. Na mocy testamentu Bolesława Krzywoustego (1138r.) Sandomierz stał się stolicą jednego z księstw dzielnicowych. Dzielnicą sandomierską władali książęta: Henryk Sandomierski, Bolesław Kędzierzawy (który przyłączył dzielnicę sandomierską do dzielnicy senioralnej), Kazimierz Sprawiedliwy, Leszek Biały, Bolesław Wstydliwy. Okres rozbicia dzielnicowego nie powstrzymał rozwoju miasta. W tym czasie Sandomierz przekształcił się w osadę miejskiego typu. Najazdy tatarskie w XIII w. zniszczyły miasto. Wymordowano wtedy znaczną część jego mieszkańców. Postanowiono wtedy przenieść miasto na tereny trudniej dostępne, czyli ziemie dzisiejszego Starego Miasta. Prawa miejskie nadał Sandomierzowi książę Leszek Czarny. Dynamiczny rozwój miasta przypadł na XIV, XV oraz XVI wiek i dopiero potop szwedzki spowodował całkowity upadek Sandomierza. Czasy zaborów pogłębiły zacofanie gospodarcze i kulturowe miasta. Próbę przywrócenia rangi Sandomierzowi podjęto w II Rzeczypospolitej, jednak przerwała w tym II wojna światowa. Od 1 stycznia 1999r. Sandomierz jest stolicą powiatu w woj. świętokrzyskim i liczy ok. 27 tys. mieszkańców.

Z Rynku ulicą Mariacką przeszliśmy w kierunku Bazyliki Narodzenia NMP, po drodze mijając budynek najstarszego liceum ogólnokształcącego w Polsce Collegium Gostomianum z 1602 roku i Dom Długosza, w którym mieści się Muzeum Diecezjalne z cennymi eksponatami m.in. atrakcyjne dla leśników ‘księgi drzewne”. Po wysłuchaniu historii Bazyliki i opowieści o znajdującym się wewnątrz, kontrowersyjnym obrazie Karola de Prevot „Żydowski mord rytualny” przeszliśmy na dziedziniec Zamku Królewskiego, skąd mogliśmy podziwiać Wisłę. Dalej przeszliśmy na Wzgórze Jakubowe do Kościoła Św. Jakuba Apostoła (klasztor oo. Dominikanów, Sanktuarium Błogosławionego Sadoka i 48 Towarzyszy Męczenników, Sanktuarium Matki Bożej Różańcowej) i Wąwozem św. Jacka, przez Park Piszczele, Bramą Ucho Igielne dotarliśmy znów na rynek staromiejski żeby zejść do podziemi Sandomierza. Podziemna Trasa Turystyczna to system XIV i XV w. piwnic, tworzących korytarz o długości blisko 500m. Ostatnim ważnym punktem na zabytkowej mapie miasta była Brama Opatowska i możliwość podziwiania panoramy Sandomierza z jej tarasu widokowego. Zwieńczeniem pobytu była lampka wina z sandomierskich winnic wypita do obiadu przygotowanego dla nas w restauracji „Pod ciżemką”. Nasyceni wiedzą historyczną i pyszną karkówką ruszyliśmy w dalszą podróż… nasz cel to Ośrodek Wypoczykowy „Wołosań” w Cisnej i atrakcje przygotowane przez bieszczadzkie nadleśnictwa już od poniedziałkowego poranka.

Dzień 3

W poniedziałek po śniadaniu powitał nas u siebie Pan Jan Podraza Nadleśniczy Nadleśnictwa Cisna, opowiedział w kilku zdaniach o nadleśnictwie i przekazał pod opiekę Mariusza Szpiecha inżyniera nadzoru Nadleśnictwa Stuposiany. Nasz opiekun zadziwił wszystkich opowiadaniem o trudnej sytuacja w łowiskach, niegdyś bardzo zasobnych, a obecnie za sprawą drapieżników praktycznie bez zwierzyny płowej. Po drodze do pokazowej zagrody żubrów zatrzymaliśmy się na chwilę na parkingu w Wetlinie, skąd mogliśmy podziwiać Połoninę Wetlińską, pogoda sprzyjała fotografom. W Mucznem zajęli się nami pracownicy Nadleśnictwa Stuposiany –Ewelina Górna-Baran, zajmująca się edukacją leśną i Tomasz Baran zastępca nadleśniczego. Pani Ewelina oprowadziła nas po pokazowej zagrodzie żubrów i  opowiedziała nam wszystko nt. żubrów (nie tylko tych w zagrodzie, populacja żubrów wolno żyjących w Bieszczadach liczy blisko 700 szt.) ich życiu, zwyczajach, żywieniu, chorobach, historie nadawania imion. Następnie grupa zwiedziła Centrum Promocji Leśnictwa i Kościół Św. Huberta w Mucznem. Po krótkie przerwie na drugie śniadanie Pani Ewelina poprowadziła część grupy na Jeleniowate, gdzie znajduje się wieża widokowa a Pan Tomasz zabrał zaś zdecydowaną większość naszej wytrwałej i ambitnej grupy na szlak prowadzący na szczyt Bukowe Berdo. Bukowe Berdo to masyw górski w postaci podłużnego pasma o trzech kulminacjach: 1201, 1238, 1311 m.n.p.m. – wszyscy zdobyli pierwszą, a niektórzy dotarli do trzeciej. Po zejściu do Mucznego w restauracji CPL czekał na nas wyśmienity obiad (najlepsze pierogi ze szpinaki ever! dla bezmięsnych) i to nie był koniec atrakcji na poniedziałek… Pan Tomasz nie odpuścił nam oglądania naturalnego odnowienia jodły, oczywiście było pod górę… Było już prawie ciemno, kiedy dotarliśmy do Cerkwi Św. Michała Archanioła, której historię przedstawił nam „najlepszy leśniczy”- Adam Bartnik kustosz tego miejsca. Zmęczeni wróciliśmy do „Wołosania”, a po kolacji, co silniejsi wybrali się do „Siekierezady”, bo niby jak nie pójść, będąc w Cisnej, do kultowej knajpy…

Dzień 4

Krótka noc, prysznic, szybkie śniadanie, bo czekał już na nas Mateusz Świerczyński z Nadleśnictwa Cisna, który był naszym przewodnikiem w trakcie przejażdżki Bieszczadzką Kolejką Leśną przez zamglone, chłodne doliny. Po powrocie do Wołosania, szybkiej kawie i herbacie pojechaliśmy do Nadleśnictwa Baligród, dokąd zabrał nas Teodor Furs inżynier nadzoru tegoż nadleśnictwa. Zwiedzanie rozpoczęliśmy od przejście ścieżką edukacyjną „Lasumiła” do jodły „Lasumiła” – najgrubsza jodła pospolita (Abies alba) rosnąca w masywie Łapiennika na terenie leśnictwa Jabłonki. Drzewo ma 519 cm w obwodzie, jego pierśnica wynosi 165 cm a wysokość 35 m. Jeziorko Bobrowe u północnych stoków Chryszczatej (997 m n.p.m.) to nasz kolejny leśny przystanek. O życiu bobrów, hodowli lasu, ochronie przed zwierzyną opowiadał Pan Teodor i już prowadził, znów pod górę, do Rezerwatu Gołoborze i kamieniołomu. W Dolinie Rabskiego Potoku każdy miał szansę znaleźć swój okruszek kryształu górskiego, polecamy tą wyjątkową atrakcję ale uwaga, zabawa wciąga jak jedzenie słonecznika… Ach! Nie można zapomnieć o naszej przewodniczce „Misi”, ta ruda sunia, towarzyszyła nam dzielnie przez cały dzień włóczęgi po Bieszczadach.

Na ostatni wieczór w górach organizatorzy zaplanowali uroczystą kolację. Można było podsumować wyjazd, poznać się bliżej, a nawet potańczyć, no cóż…pochwalić się skarpetkami 😊

 

Dzień 5

W środę po śniadaniu wyruszyliśmy w powrotną drogę, żeby już po 12 godzinach podróży znaleźć się znów w Olsztynie…

Podsumowanie

Co podobało się najbardziej? Każdemu co innego…magia bieszczadzkich bezkresów podziwianych ze szczytu Bukowego, mistyczne niemalże doznania za sprawą ciszy, spokoju, przestrzeni, szukanie kryształu górskiego, towarzystwo, serdeczność lokalnych ludzi, piwo w „Siekierezadzie”….

Dziękujemy organizatorom…było cudownie…